Niedawno było trochę filozoficznie, dziś będzie legen …wait
for it…dary! (kto nie oglądał ‘How I met your mother’ ten nie wie o co chodzi).
Zdaje się, że miało być o legendach. A więc feniks jest to pewne ptaszydło,
które posiadło niezwykłą zdolność samozapłonu, aby później odradzać się z
popiołów. I tak w kółko. Stało się zatem symbolem nieskończonego cyklu życia.
Jednym słowem, każdy koniec jest początkiem. Zaczynamy.
Like the
legend of the phoenix
All ends with beginnings
What keeps the planets spinning
The force of the beginning
All ends with beginnings
What keeps the planets spinning
The force of the beginning
Legendę
feniksa już znamy. Zalatuje fantastyką, prawda? Tekst przypomina nam
jednak, że to niewiarygodne z pozoru zjawisko leży u podstaw wszechświata.
Kojarzycie Big Bang theory? Nie, tym razem nie chodzi o serial tylko o teorię
Wielkiego Wybuchu. Coś tam trzasło, pukło, zrobiło BUM i z tego powstał nasz
wszechświat. Czyli koniec był zarazem początkiem. W zwrotce jest także mowa o sile grawitacji
wprawiającej planety w ruch. Póki co idzie nieźle, czyżby wreszcie piosenka NIE
o miłości? Poniekąd, bo w następnych wersach miłości w sensie duchowym na pewno
nie uświadczymy.
We've come too far
To give up who we are
So let's raise the bar
And our cups to the stars
A więc autor wyszedł na miasto w celu zarwania laski.
Znalazł już jedną więc zaczyna się bajer, mówi: zaszliśmy już za daleko, żeby
wyrzekać się własnej tożsamości (oboje wiedzą czego oczekują po jednorazowej
znajomości). Więc podnieśmy poprzeczkę (przenieśmy naszą znajomość na wyższy
level) – a że warto przedtem wprowadzić się w odpowiedni nastrój –napijmy się,
unosząc kubeczki w stronę gwiazd.
She's up all night 'til the sun
I'm up all night to get some
She's up all night for good fun
I'm up all night to get lucky
She's up all night 'til the sun
I'm up all night to get some
She's up all night for good fun
I'm up all night to get lucky
Teraz robimy zbliżenie na bohaterów romansu. Oboje nie śpią w nocy, zamiast tego włóczą się po mieście w poszukiwaniu dobrej zabawy (ona) lub po prostu (sami wiecie jakich) przygód (on).
We're up all night 'til the sun
We're up all night to get some
We're up all night for good fun
We're up all night to get lucky
Tekst prawie taki sam jak poprzednia zwrotka, dlaczego więc go omawiam. No właśnie PRAWIE. Pojawiła się jedna, mała, aczkolwiek bardzo istotna zmiana. Zanika podział na ‘ja’ bądź ‘ona’. Jest jedno zbiorcze ‘my’. Wychodzi na to, że cele nocnych eskapad naszej pary w 100% się pokrywają (pun unintentional ;)
The present has no ribbon
Your gift keeps on giving
What is this I'm feeling?
If you want to leave, I'm ready
Prezent nie ma kokardki – o co tu chodzi? Ano chodzi o fakt, że dziewczyna oddała się mu w prezencie. Wszelkie kokardki już dawno zdjęła. W dodatku pyta go co on czuje (do niej?). Odpowiedź w tym przypadku może być tylko jedna – on: jeśli chcesz wyjść, nie mam nic przeciwko. I tak to jest w życiu naszych bohaterów, jedna przygoda się kończy, inna zaczyna. Nieskończony cykl znajomości na jedną noc ;)
Słówka na dziś:
to raise the bar - podnieść poprzeczkę
to get lucky - poszczęścić się
a ribbon - wstążka, kokardka
Zaciekawił mnie bardzo twój pomysł na bloga. Uważam, że taki projekt jest potrzebny, ponieważ czasami strasznie ciężko jest wyłapać sens piosenki. :) Trzymam kciuki za twojego bloga i czekam na nowe posty.
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś czas, to Margaret - Thank you very much pozostawiam dla twojej analizy :)
-AGS
@AGS: dzięki:) kiedyś sama miałam problemy z interpretacją tekstu piosenek (bo jednak przyznasz, że tłumaczenie nie zawsze załatwia sprawę)- stąd pomysł na bloga. Co do Margaret to może się skuszę ;)
Usuńbardzo podoba mi się Twój lekki, żartobliwy sposób pisania. szczególnie, że do swojego tekstu wplotłaś HIMYM i BBT :)
OdpowiedzUsuńmam tylko jedno zastrzeżenie. mam wrażenie, że w Twoich interpretacjach jest nieco za mało... interpretacji. widzę tu bardziej opisy i przywołanie ciekawostek niż Twe własne przemyślenia. moim zdaniem interpretacja powinna być bardziej subiektywna.
widzę też sęk tego problemu. interpretujesz piosenki znane z radia, których teksty są skierowane do szerokiego grona odbiorców, więc są one dość proste-nie zawierają zbyt wielu metafor czy skomplikowanych analogii. tym sposobem nie zostawiają zbyt szerokiego pola do popisu przy interpretacji.
nie wiem czy interpretujesz piosenki znane, bo akurat takie Ci się podobają, czy dlatego, że boisz się zaczynać "z grubej rury". jeśli chodzi o to drugie to nie bój nic, masz potencjał i mam pewność, że dasz radę :)
w każdym razie moja propozycja jest taka, byś spróbowała zinterpretować piosenki, których teksty mają więcej wspólnego z poezją. polecam takie zespoły jak Hey, Myslovitz czy Czesław Śpiewa, zaś z zagranicznych: Pink Floyd, Radiohead, Queen, Three Days Grace... Jest mnóstwo piosenek, które aż proszą się o dobrą interpretację :)
Życzę powodzenia i obiecuję wpadać co jakiś czas, by sprawdzić jak Ci idzie (i może skonfrontować nasze interpretacje). Pozdrawiam ciepło!
@Anonimowy: Bardzo cieszy mnie, że blog Ci się podoba. Co do dawki subiektywizmu we wpisie - staram się znaleźć złoty środek oraz dać szansę na połapanie się w tekście nie tylko tym, którzy znają angielski – po to właśnie zamieszczam opisy. Jeśli chodzi o dobór ‘repertuaru’ odpowiem enigmatycznie: od czegoś trzeba zacząć:) w miarę rozwoju bloga przyjdzie także czas na klasyki. Pozdrawiam również, komentarze zawsze mile widziane :)
Usuń"We've come too far
OdpowiedzUsuńTo give up who we are
So let's raise the bar
And our cups to the stars"
Mnie jednoznacznie skojarzyło się to z powrotem Draft Punku na scenę muzyczną... Ale moje zdolności interpretacyjne są przereklamowane, co już zdołałem udowodnić na swoim blogu, którego oczywiście nie reklamuję, bo wcale nie chcę, żeby ktoś go czytał.
Wenszu: Jak widać wybrałam inną ścieżkę interpretacji z - nie bójmy się tego powiedzieć - ok. setki możliwych :)I przyznaj, że gdyby nie reklama nie byłoby tej fascynującej wymiany poglądów. Mam nadzieję, że na tym wpisie nie skończy się Twoja przygoda z moim blogiem. A zatem, do następnego!(komentarza)
UsuńZ początku nawet nie miałem zamiaru reklamować niczego, ale tak wyszło, bo też napisałem jedną... interpretację?
UsuńWonsz kószoncy do züa, szczególnie w kontekście podzielnych opinii, co do albumu.
OdpowiedzUsuńMianowicie, że przy swojej pozycji i "legendarności" nie muszą już niczego udowadniać. Zaszli za daleko, by teraz zaprzepaszczać swoje osiągnięcia by przypodobać się grupie słuchaczy oczekujących po prostu powtórki z poprzednich albumów. Nie po tym poznaje się artystę.
Z punktu widzenia fizyki, zboczenie zawodowe, warto zwrócić uwagę na wers "What keeps the planets spinning The force of the beginning", który powiela błędne założenia św. Tomasza z Akwinu o konieczności istnienia "pierwszego poruszyciela". Niestety dla św. Tomasza już od jakiegoś czasu wiemy, że warunek taki jest zbędny.
Daft Punk - Touch. Ta piosenka (genialna swoją drogą) mnie bardzo ciekawi, może byś ją przeanalizowała?
OdpowiedzUsuńCały album RAM jest wg mnie warty przeanalizowania, a Touch jest bezpośrednio przed Get lucky i wg mnie rzuca nowe światło na tę piosenkę.